Niektóre linie lotnicze, zwłaszcza na długich dystansach, częstują pasażerów lampką wina, a szczęśliwcy z klasy business raczą się szampanem. Pamiętam czasy, niestety minione, kiedy na dość krótkiej trasie Warszawa – Paryż, obsługiwanej zamiennie przez Lot i Air France, do ciepłego, smacznego posiłku podawano buteleczkę czerwonego lub białego wina. Niektórzy nie poprzestawali na jednej. I wszystko w ramach ceny biletu klasy ekonomicznej. Dzisiaj do Paryża z Poznania zawozi mnie Ryanair, wprawdzie taniej, lecz o ciepłym posiłku, nie mówiąc o buteleczce winka, trzeba zapomnieć. No cóż, jakie czasy, takie obyczaje!
Okazuje się , że związki wina z biznesem samolotów pasażerskich są bardziej złożone i mają konkretny wymiar finansowy. Światowy rynek produkcji samolotów pasażerskich jest od wielu lat zdominowany przez amerykańskiego Boeinga i europejskiego Airbusa, zaciekle rywalizujących w zdobywaniu kontraktów handlowych.
Airbus Industrie utworzono w 1970 roku z inicjatywy rządów Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, a w 1971 roku część akcji nabyła hiszpańska CASA. Jednym z celów powołania konsorcjum było przeciwstawienie się monopolowi amerykańskich producentów samolotów wojskowych i pasażerskich. Pierwszym modelem był Airbus A 300, a potem pojawiały się kolejno następne, aż do olbrzymiego A 380. Z kolei Boeing, to międzynarodowa, prywatna korporacja, znana z produkcji samolotów serii 7 ….
Airbus 380 , wino i Boeing 787 Dreamliner, fot. wikipedia
Lecz gdzie tutaj jest wino?
Już w 2004 roku USA wniosły do WTO – Światowej Organizacji Handlu oskarżenie przeciwko subsydiowaniu Airbusa przez Unię Europejską, i tym samym naruszeniu zasady uczciwej konkurencji. Wykazywano, że w okresie 1968 -2006 subsydia wyniosły 18 miliardów USD. Wywołało to wojnę taryfową między USA i UE.
Właśnie ma miejsce najnowsza jej odsłona. USTR – Przedstawicielstwo Handlowe USA chce nałożenia taryf celnych na produkty pochodzące z UE o wartości 11 miliardów USD. WTO ustaliła w ubiegłym roku, że Airbus otrzymał nielegalnie dotacje rzędu 11 mld USD związane z modelami A 380 i A 350, co wyrządziło równorzędną szkodę Boeingowi.
W celu wyrównania szkody sporządzono listę produktów z UE, które należy obłożyć taryfami celnymi. Wśród nich znalazły się ważne dla rolnictwa UE produkty, takie jak wino, sery oraz oliwa z oliwek.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Rynek amerykański ma dla europejskich producentów wina ogromne znaczenie. USA są dzisiaj największym na świecie konsumentem i znaczącym importerem wina. Amerykanie wypijają w ciągu roku ponad 32 miliony hektolitrów wina. Produkcja własna wynosi około 24 mln.hl, a różnica zapotrzebowania na rynku pokrywana jest importem wina, m.in. z Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii. Nałożenie cła podnosi ceny wina z tych krajów i narusza relacje cenowe na rynku. Powstaje znany w ekonomii efekt substytucji – popyt konsumenta przesuwa się w kierunku tańszego substytutu, m.in. nie obłożonego cłem wina z Nowego Świata.
Jednak nakładanie przez dany kraj ceł na towary importowane jest bronią obosieczną, bowiem prędzej czy później doczeka się kontrakcji. Kiedy w 2018 roku administracja Donalda Trumpa nałożyła cła na sprowadzaną z zagranicy stal, UE, Kanada, Meksyk i Chiny odpowiedziały cłami m.in. na amerykańską whiskey i Burbona. W rezultacie, tylko między lipcem i listopadem 2018 roku amerykański eksport tych produktów spadł o ponad 8%.